Sztuczni ludzie – homeostaty

Radiotechnicy wynaleźli urządzenie myślące lepiej od człowieka, które nazwali homeostatem.

Jak działa myśląca maszyna i jak maszyny zaczęły myśleć?

Pierwsze maszyny skonstruowane przez człowieka, takie jak dźwignia, blok, śruba i ich zespoły, mogły jedynie przekształcać i kierować energią mięśni człowieka lub zwierząt i obecnie uważamy je raczej za proste narzędzia. Nigdy nie zachodziła obawa, że mogą się one zbuntować i rozpocząć działanie „na własną rękę“. Nieco innych własności nabrały mechanizmy po wynalezieniu maszyny parowej i innych silników. Zaczęły one wykazywać pewną indywidualność — rozporządzały energiami znacznie większymi niż ludzie — mogły być niebezpieczne. Parowóz czy samochód mógł wyrwać się spod władzy człowieka i popędzić o własnych siłach, jednak zwykle kończyło się to zniszczeniem aparatu, pędzonego „ślepą siłą” bez kierownictwa myśli. Inny znowu rodzaj maszyn doszedł do znakomitej zręczności w wykonywaniu wielu prac, dochodząc do wyników nieosiągalnych dla ludzkich rąk — jak np. maszyny tkackie, automaty do obróbki itd. Jednak są to urządzenia powtarzające jedynie narzucony przez konstruktora zespół ruchów i oczywiście człowiek o pewnej umiejętności fachowej zawsze całkowicie panuje nad ich pracą, w każdej chwili zdając sobie sprawę z zachodzących zjawisk.

Jednak zdolności maszyn zostały w olbrzymim stopniu zwiększone po zastosowaniu elektroniki. Umożliwiło to wprowadzenie pewnych nowych zasad działania, niemożliwych do urzeczywistnienia poprzednio, środkami mechanicznymi. Nie wdając się w szczegóły wymienię jedynie te nowe możliwości. Urządzenia elektronowe potrafią:

1) spostrzegać pewne zjawiska w świecie zewnętrznym (elektryczne, optyczne itd.).

2) wzmacniać te spostrzeżenia (przetłumaczone na zjawiska elektryczne) i po wzmocnieniu z kolei:

3) działać na świat zewnętrzny (elektrycznie, mechanicznie itd.).

4) zależność pomiędzy spostrzeganiem a działaniem teoretycznie może być dowolna.

Jak widać, użyłem częściowo określeń zaczerpniętych z „ludzkiego“ słownika na określenie pewnych zjawisk, zachodzących w specjalnych urządzeniach radiowych. Dla wyjaśnienia zastanówmy się nad konkretnym przykładem: artyleria przeciwlotnicza automatycznie kierowana radarem. W uproszczony sposób tak można opisać jej działanie: urządzenie radarowe ciągle „obserwuje“ okolicę. Kiedy zjawia się obcy samolot, lufy dział automatycznie skierowują się na niego według danych, dostarczonych przez również automatycznie działające urządzenie, obliczające odpowiednie kąty nastawienia.

Gdy samolot zbliży się na odległość celnego strzelania, automat daje pierwszy strzał. Jeżeli pocisk wybuchnie obok samolotu, radar odnotuje w jakiej odległości od celu nastąpił wybuch i prześle do dział sygnał poprawiający położenie luf. Innymi
słowy, urządzenie dąży do zmniejszenia odległości eksplozji od celu, czyli po prostu dąży do trafienia. Dla człowieka niewtajemniczonego cały ten przebieg mógłby się wydawać przejawem myśli; maszyna wykazuje tu pewną wolę w kierunku trafienia samolotu, stara się go zniszczyć i kontroluje wyniki swych starań. Robi to wrażenie istoty żyjącej, ale dla fachowca, to nowe zjawisko w budowie maszyn — mianowicie zdolność do „samodzielnego“ dążenia do pewnego celu — jest po prostu „ujemnym sprzężeniem zwrotnym“. W dalszym ciągu maszyna wykonuje jedynie to, co według z góry pomyślanego schematu narzucił jej konstruktor.

Otóż następny krok uczynił Ashby (w Anglii) wynalazca homeostatu. Sprzężeń zwrotnych może być nieskończenie wiele; oprócz ujemnych mogą być dodatnie, mogą działać w różny sposób. Zaopatrzmy maszynę w olbrzymią ilość różnych możliwych sprzężeń zwrotnych; oznacza to, że może ona reagować na podniety zewnętrzne w najrozmaitszy sposób, w zależności od tego, które ze sprzężeń zwrotnych będzie w danej chwili włączone. A teraz dodajmy jeszcze jeden element, ale za to bardzo ważny: jest to przełącznik – selektor, mogący włączać każde ze sprzężeń po kolei. Przełącznik ten działa każdorazowo wtedy, kiedy układ zbyt się oddali od położenia równowagi.