Sztuczni ludzie – homeostaty

No dobrze — mamy tu sprzężenia, przełączniki— ale gdzie jest myśl? Zaraz pomówimy i o tym. Jak widać, urządzenie powyższe dąży do osiągnięcia stanu równowagi, w tym celu wykonując dostępne mu czynności, zmieniając przy tym ciągle własny schemat w poszukiwaniu najlepszego ustosunkowania się do świata zewnętrznego.

Sposób działania maszyny przedstawić można następująco:

Za pomocą specjalnych przełączników „dajemy zadanie do wykonania“. Oznacza to w rzeczywistości, że urządzenie jest w równowadze, kiedy istnieje pewna określona sytuacja w świecie zewnętrznym, względnie kiedy zaimitujemy tę sytuację za pomocą odpowiedniego załączenia sygnałów. Jeżeli teraz będącą w równowadze maszynę „wypuścimy“ na świat zewnętrzny, równowaga urządzenia zostanie zakłócona i może być przywrócona jedynie po zmianie świata zewnętrznego w taki sposób, aby wyglądał tak jak poprzednio podany maszynie obraz — mówiąc po prostu po wykonaniu zadania.

Ale to zadanie nie jest proste i może być wykonane jedynie po odnalezieniu pewnej specjalnej kolejności działań, znowu mówiąc zwyczajnie — jedne czynności prowadzą do celu, inne nie i trzeba myśleć i „kombinować“. Otóż urządzenie wykonuje pewną czynność na chybił — trafił. Pod wpływem tej czynności zachodzą zmiany w świecie i wskutek tego urządzenie spostrzegające wysyła sygnał z powrotem do elementu działającego, ale po drodze ulega on zmianie w układzie selektora i sprzężeń. Stąd następna czynność nie jest logicznie związana z poprzednią, ale tylko na początku pracy aparatu. Bo jeżeli maszyna wykona kilka chaotycznych działań, to jeżeli nie zbliży to jej do równowagi, selektor będzie zmieniał „odruchy“ dotąd, aż trafi na właściwe sprzężenie. Tym sposobem wysortowujemy „dobre“ działania, a odrzucamy „złe“ i wreszcie aparat trafi na właściwy łańcuch działań, który doprowadzi go do celu, a wtedy selektor stanie i maszyna zatrzyma się — zadanie zostało wykonane.

Oznacza to, że maszyna dąży do określonego celu, nie mając jednak narzuconego przez konstruktora jakiegoś jednego sposobu działania, a ma pewną „wolną wolę“ w wyborze środków, ograniczoną skutkami, jakie wywiera w świecie zewnętrznym. Urządzenie ma narzucony tylko cel, natomiast dochodzi do niego „własną“ drogą.

Mógłby ktoś powiedzieć — dobrze, ale to nie jesl żadne myślenie, tylko ślepe próbowanie. Zgoda, ale cóż innego robi człowiek, postawiony przed całkowicie nowym zagadnieniem? Robi to samo, robi eksperymenty, patrzy co z tego wyniknie i dobiera te czynności, które zbliżają go do celu. Człowiek ma wiele odruchów odziedziczonych, dużą pamięć, ale wydaje się, że mechanizm myślenia jest ten sam. Zresztą o tym będzie jeszcze mowa na końcu.

Obecnie homeostat jest jeszcze urządzeniem elektromechanicznym, jednak zapewne w przyszłości, zbudowany na zasadach jedynie elektroniki, osiągnie być może błyskawiczną szybkość „myślenia“.

Dla lepszego wyjaśnienia spróbujemy znów pofantazjować. Wyobraźmy sobie, jak taka maszyna grałaby w szachy, przy czym zróbmy dowolne zresztą założenie, że szachów nie można „przemyśleć do końca“ — tak jak życia. Gdybyśmy zbudowali do gry w szachy zwykły automat, to grałby on stale jedną czy więcej wzorowych partii na takim poziomie, jak rozegrałby je jego twórca; ani gorzej, ani lepiej. Ale homeostat, to całkiem co innego. Wyobraźmy sobie, że został on odpowiednio pouczony, posuwa figury tylko według prawideł, a jego dążeniem jest dać mata przeciwnikowi (takie nastawienie byłoby technicznie sprawą względnie prostą). Jak wyglądałaby partia?

Pierwszy ruch aparat zrobiłby całkiem przypadkowo, zależnie od chwilowego położenia selektora. Przeciwnik odpowiada posunięciem, co wtedy robi homeostat?