Rola jednostki i mas ludowych w dziejach

Fakt, że ważniejsze etapy, wydarzenia w życiu politycznym i duchowym narodów, klas, związane są z nazwiskami wybitnych działaczy — służył i służy jako jeden z zewnętrznych powodów przedstawiania dziejów ludzkości jako dziejów wielkich ludzi.

Gdy badacz dziejów powszechnych usiłuje odtworzyć obraz przeszłości, na pierwszy rzut oka staje przed nim galeria wielkich ludzi, wybitnych, bądź też nieudolnych działaczy, dowódców, królów, cesarzy, wielkorządców (Solon, Perykles, Temistokles, Aleksander Macedoński, Scypion, Cezar, Pompejusz, bracia Grakchowie, Spartakus, August i inni.

Imiona zaś milionów twórców dóbr materialnych, wyjętych spod prawa, gnębionych nędzą i uciskiem, imiona uczestników masowych ruchów ludowych, imiona uczestników wojen — giną w zapomnieniu. Ich codzienna, niewidoczna praca pozostaje w cieniu.

Głównym błędem idealistycznego poglądu na rolę jednostki i mas ludowych w historii jest to, że jako podstawę przy tłumaczeniu wydarzeń przyjmuje on zjawiska powierzchowne, rzucające się w oczy, zupełnie natomiast ignoruje to, co jest ukryte pod powierzchnią wydarzeń, co stanowi najgłębszą rzeczywistą podstawę historii, jej istotne i zasadnicze siły napędowe.

Rozpatrywane przez nas idealistyczne poglądy wynikają z założenia, że historia to nie proces prawidłowy, konieczny, lecz królestwo przypadku. Z idealistycznego punktu widzenia przypadkowość i sporadyczność grają dominującą, decydującą rolę.

Socjolog-subiektywista, typu „narodników“ rozpatruje dzieje powszechne jako rezultat świadomych dążeń i czynów wielkich ludzi. Równocześnie widzi on, że dzieje powszechne, aż po epokę kapitalizmu włącznie, nie są areną szczęścia i sprawiedliwości, przeciwnie, historia ludzkości — to historia wojen, przestępstw, niezmiernego ucisku ekonomicznego, socjalnego i politycznego, stosowanego wobec milionów pracujących.

Historyk-subiektywista uważa, że należy potępiać i przeklinać nie tylko czyny poszczególnych działaczy historycznych, ale całą historię, która, jego zdaniem, jest chaosem błędów, odmętem niedorzeczności, triumfem głupoty nad rozumem. Bo jakże inaczej objaśnić sprzeczność kapitalizmu? Jak wytłumaczyć, że w dziejach ludzie często osiągali nie to, do czego dążyli. Dla subiekty-wisty istnieje nieuchronny rozdźwięk między jego ideałami a rzeczywistością, między „bohaterami“ a „tłumem“, wodzami a ludem. Stąd też wypływa np. awanturniczość w taktyce politycznej „narodników“, eserów (terror indywidualny). Ta sama awanturniczość i woluntaryzm charakteryzowały i kontrrewolucyjny trockizm.

Subiektywno-idealistyczny pogląd na życie społeczne, historyczny woluntaryzm świadczy o bezsilności pewnych grup społecznych, partii, działaczy i jest dowodem, że partie te i działacze polityczni nie mają oparcia w masach. Subiektywiści kultywują wiarę w cuda historyczne, obdarzają bohatera, historycznego działacza nadprzyrodzonymi siłami, wszechmocą, których w rzeczywistości nie posiada i posiadać nie może.

Z punktu widzenia idealizmu, nie naród tworzy historię i bohaterów, lecz bohaterowie wodzowie, tworzą naród i historię. Ale fałszywy ten pogląd o-bala sam rozwój dziejów powszechnych, cała praktyka dziejów świata. Jednostka, nawet wybitna, nie może uratować tego, co stało się już przeżytkiem. Wiadomo np., że Brutus i jego przyjaciele drogą zabójstwa Juliusza Cezara chcieli uratować republikę Rzymską i władzę senatu. Ale nie uratowali republiki: następcą Cezara był August.

Rzymscy imperatorzy z kolei posiadali ogromną, nieograniczoną władzę osobistą, ale mimo takiej władzy nie potrafili oni zapobiec upadkowi niewolniczego Rzymu.

Napoleon był potężnym władcą i genialnym wodzem. Ale jego dążenie do panowania nad światem było szalone. Było ono zaprzeczeniem potrzeb rozwoju materialnego życia społeczeństwa, zaprzeczeniem żywotnych interesów potężnych narodów. Dlatego plany Napoleona zbankrutowały.

Poniosły też klęskę, szalone imperialistyczne plany Wilhelma II, jak również awanturnika Hitlera.

Takie bowiem zamierzenia, jak trwałe ujarzmienie całych i to wielkich narodów, nie mogą się urzeczywistnić. Smutne przykłady Napoleona, Wilhelma II niczego nie nauczyły faszystowskich władców. Na przykładzie sromotnej, niespotykanej dotąd klęski faszystowskich prowodyrów i ich inspiratorów dała nam historia ponownie lekcję poglądową. Ale czy sromotny los hitlerowców nauczy czegokolwiek współczesnych reakcjonistów i podpalaczy wojennych, pretendentów do panowania nad światem?

Doświadczenia historii powszechnej mówią, że klęskę ponoszą nie tylko działacze reakcyjni, gdy chcą zatrzymać bieg społecznego rozwoju i obrócić go wstecz, gdy wysuwają cele sprzeczne z wielkimi interesami narodów; doświadczenia historii uczą również, że nawet postępowi i wybitni działacze nie osiągają sukcesów, jeśli nie sprzyjają im warunki, jeśli nie dojrzały jeszcze stosunki, niezbędne dla realizacji ich zamierzeń (los dekabrystów w Rosji).