Nauka plus przemysł równa się rozwój

Jednostką wyższego rzędu niż centralne laboratoria są instytuty naukowo-badawcze przemysłu. Instytuty te organizują i prowadzą prace naukowo-badawcze w dziedzinie danej specjalności dla stworzenia podstaw, zarówno teoretycznych jak i praktycznych, nowych działów produkcji lub nowych metod wytwarzania i organizacji pracy. Szereg takich instytutów naukowo-badawczych, powstających w poszczególnych gałęziach przemysłu, został przed rokiem w ramach istniejącego wówczas Ministerstwa Przemysłu i Handlu zgrupowany w ośmiu głównych instytutach naukowo-badawczych: Metalurgii i Odlewnictwa, Mechaniki, Paliw Naturalnych, Chemii Przemysłowej, Włókiennictwa, Elektrotechniki, Lotnictwa, Pracy.

Tych osiem instytutów wraz z dziewiątym, wcześniej już istniejącym Państwowym Instytutem Geologicznym stanowiło kościec organizacji prac naukowo-badawczych przemysłu.

Centralne laboratoria branżowe oraz instytuty specjalne, powiązane w główne instytuty naukowo-badawcze, służyły przemysłowi pomocą w rozwiązywaniu zagadnień, którym nie mogła sprostać obsada fabryk i przedsiębiorstw. Przypominamy sobie ostry gród papieru, jaki zarysował się u nas w r. 1947. Wąskim przekrojem przemysłu papierniczego są i nadal jeszcze — na skutek zniszczeń wojennych — celulozownie. Przed Centralnym Laboratorium Celulozowo-Papierniczym postawiono na rok 1948 zadanie prze-eksperymentowania i wdrożenia w największych celulozowniach w kraju lepszego wykorzystania warunków przez zastosowanie przyśpieszonej metody gotowania celulozy, co umożliwiłoby podwyższenie jej produkcji. Wbrew opiniom wielu bardziej zachowawczych specjalistów, doświadczenia u-wieńczone zostały pomyślnym wynikiem. Deficyt celulozowy został usunięty i w roku ubiegłym nie odczuwaliśmy już braku papieru na druk książek lub gazet.

Pamiętamy również dobrze, ile złego mówiło się o jakości krajowych żarówek. Badania techniczne wykazały, że zarówno same fabryki żarówek jak huty szkła dostarczające baniek oraz rurek szklanych, prowadzących elektrody, zrobiły wszystko, co w zakresie każdej z tych fabryk było możliwe. Mimo to żarówki były złe. Powołana komisja, pod kierunkiem Głównego Instytutu Elektrotechniki, z udziałem fachowców z przemysłu ustaliła, iż powód najczęściej sootykanvch wad żarówek leży w fakcie wzajemnego niedostosowania cech elementów składowych żarówki: głównie bańki i rurek prowadzących elektrody. Produkowane one były w różnych hutach i z różnego zestawu masy szklanej, co nie dawało gwarancji jednakowych cech szkła. Tymczasem warunkiem nienagannej pracy żarówki jest, aby współczynnik rozszerzalności zarówno rurek jak bańki był w szerokich granicach zmian temperatury zmienny w ten sam sposób; inaczej występują w cokole żarówki niewidoczne pęknięcia, którymi wdziera się do wnętrza bańki powietrze. Ustalenia Instytutu Elektrotechniki i przedsięwzięte na ich podstawie środki zaradcze poważnie ograniczyły masowo występujące wady produkowanych żarówek.

Obok usprawnień bieżącej produkcji wspomnieć trzeba pracę laboratoriów i instytutów nad podniesieniem rentowności produkcji przede wszystkim przez celowe wykorzystanie produktów ubocznych. Dzięki współpracy z instytutem badawczym budownictwa (podległym Ministerstwu Odbudowy), przemysł mineralny znalazł zastosowanie dla wielkich hałd nieużytecznego dotąd kamienia, traktowanego jako odpadki w produkcji niektórych kamieniołomów. Badania wykazały, że twardość i ścieralność gromadzonych latami na hałdach odpadków pozwala wykorzystać je dla produkcji gry sów — wysokowartościowego materiału do budowy nawierzchni drogowych. W wyniku więc badań, których koszt wyniósł kilkaset tysięcy złotych, osiągnął przemysł mineralny za jednym zamachem zysk kilkudziesięciu milionów złotych, bo tyle wart jest materiał kamienny nagromadzony na hałdach.