Rywalizacja między laboratorium chemicznym a przyrodą

Chemicy nie mogą przejść obojętnie wobec wniosków postępowej teorii Miczurina. Wysuwanym przez jej przeciwników pojęciom „wiecznej“ i „niezmiennej“ substancji dziedzicznej przeczy całe nasze doświadczenie naukowe. Istotnie, czyż chemik może uwierzyć, że przyroda zbudowana jest na podobieństwo sztywnego szkieletu, w którym nic nie może być zmienione lub przesunięte? Czyż nieznaczne zmiany cząsteczek substancji organicznej nie zmieniają w sposób zasadniczy jej własności? Czyż nie korzystamy z tego przy leczeniu chorób i w rolnictwie? W ciągu ostatnich lat chemiczne metody leczenia chorób znajdują coraz szersze rozpowszechnienie. Część środków leczniczych czerpiemy bezpośrednio z przyrody. Liczne jednak wytwarzamy w laboratorium. Wiele nowego wyjaśniło nam poznanie mechanizmu działania różnych środków leczniczych na żywe ustroje. Penicylina pod względem swojego charakteru chemicznego1 podobna jest do pewnych witamin niezbędnych dla działalności życiowej bakterii. Wchodzi ona na miejsce tych witamin, lecz ich nie zastępuje. I bakterie giną od swoistej „awitaminozy“… Mamy prawo oczekiwać, iż w najbliższej przyszłości będziemy świadkami nowych sukcesów na tej obiecującej drodze.

Bardzo często chemicy i lekarze na ślepo próbują działania różnych preparatów chemicznych na mikroby, tkanki itd. Stoi przed nami zadanie pogłębionego badania wymiany materii w żywych ustrojach. Subtelne oddziaływanie chemiczne na tę wymianę wiele obiecuje w dziedzinie lecznictwa. Można będzie prawdopodobnie dobrać do każdego rodzaju drobnoustrojów chorobotwórczych substancje, które byłyby przez nie chętnie pobierane, a które jednocześnie byłyby dla nich trucizną i przyczyniały się do ich śmierci, nie szkodząc ustrojowi człowieka.

Zupełnie niedawno uczeni radzieccy odkryli chemiczne „regulatory“ procesów życiowych. Zbadali również ich działanie.

Jeden z tych „regulatorów“ wpływający na korzenie sadzonek znajdzie szerokie zastosowanie przy sadzeniu lasów na obszarach pustynnych. Inne „regulatory“ chronią drzewa owocowe przed przedwczesnym opadaniem kwiatów, powodują powstawanie owoców beznasiennych, wzmacniają lub osłabiają wzrost w zależności od zastosowanej dozy. Doświadczenia te wskazują na możność chemicznego powiększania wzrostu. Możliwe jest oczywiście również działanie odwrotne tj. chemiczne wstrzymywanie wzrostu tkanek. Poszukiwanie sposobu takiego oddziaływania może doprowadzić w ostatecznym wyniku do ocalenia ludzkości od straszliwej klęski — złośliwych nowotworów, od raka niosącego śmierć milionom ludzi na całym świecie. Szczególnie wyraźnie przejawia się działanie „regulatorów“ procesów życiowych na rośliny. Istnieją substancje, które mogą selektywnie zmniejszać wzrost niepożądanych grup roślinności, nie wpływając na pozostałe. Jeżeli spryskamy z samolotu całe pole substancją, która zatrzymuje wzrost chwastów, a nie szkodzi zbożu, to możemy w ten sposób oczyścić od nich pole. Takie „chemiczne pielenie“ nie jest bynajmniej utopią, jest to rzecz całkowicie realna. Substancje tego rodzaju zostały już poznane, chemicy powinni je tylko udostępnić do masowego zastosowania w rolnictwie.

Chemia potrafiła zdobyć azot z powietrza. Było to trudne zadanie. Aby rozerwać cząsteczki azotu na atomy i związać je w cenne cząsteczki amoniaku, kwasu azotowego, saletry amonowej, trzeba było zastosować wysokie ciśnienia i temperatury, wysokie napięcie elektryczne. Wiemy jednak, że niektóre bakterie potrafią osiągać ten sam wynik wiązania azotu atmosferycznego przy zwykłych ciśnieniach i w temperaturze letniego dnia. Robią to bakterie żyjące na korzeniach roślin motylkowych. Chemicy starają się poznać tajemnice skomplikowanych reakcji, wykryć katalizatory organiczne, którymi posługują się bakterie w przyrodzie żywej, i zastosować je w nowej syntezie organicznej. Wiele jeszcze tego rodzaju zadań mają przed sobą chemicy. Nauczymy się niewątpliwie wydobywać z wody morskiej metale, jak to czynią wodorosty gromadzące jod lub drobnoustroje, które gromadziły w morzach przedhistorycznych stront.

Tlen z powietrza wieje nowe życie do produkcji takich „magazynów“ energii chemicznej, jak kwas siarkowy, tlenek węgla, acetylen (niezbędny do produkcji węglowodorów aromatycznych i smół oraz materiałów wybuchowych).

Są to oczywiście tylko pobieżne szkice perspektyw rozwoju pewnych gałęzi współczesnej chemii. Nie kuszę się bynajmniej o jakiś pełny ich opis, chciałem jedynie podkreślić na kilku przykładach myśl, która wydaje mi się niezmiernie doniosła. Starając się przeniknąć śmiałym spojrzeniem w przyszłość, nie należy odrywać się od teraźniejszości. Zarodki przyszłych sukcesów tkwią wszędzie wokół nas. Nasza rzeczywistość staje się coraz piękniejsza.