O możliwości przewędrowania bakterii we wnętrzu meteorytów

W ostatnich czasach astronomowie odkryli szereg tzw. ciemnych satelitów gwiazd, a więc ciał niebieskich podobnych do naszych planet. Wykryto je na podstawie zaobserwowanych zakłóceń w ruchu gwiazd. Zakłócenia te można wytłumaczyć obecnością dużych tworów ciemnych, będących tworami analogicznymi do naszych planet. Za pomocą tej metody astronomowie mogą wykrywać stosunkowo duże ciała, nie mniejsze niż 1/100 gwiazdy macierzystej, a prawdopodobnie są i mniejsze, ciała. Nie jest zatem wykluczone, że w otoczeniu niejednej gwiazdy we wszechświecie istnieją ciała podobne do naszych planet i że z tych właśnie miejsc mogły przyjść istoty żywe na naszą planetę. Wskutek ja-
kiejś katastrofy takie ciało niebieskie mogło rozpaść się na drobne ułamki, a jeden z nich mógł przywędrować na ziemię w postaci meteorytu.

Istnieje od dość dawna hipoteza Svante Arrheniusa („Das Werden der Welten“ 1908), który uzasadnił, że siłą mogącą popychać bakterie wędrujące v/ przestrzeniach międzygwiezdnych mogło być ^ciśnienie światła“. Jednakowoż nie osłonione niczym bakterie nie mogłyby przewędrować żywe przez wielkie przestrzenie międzygwiezdne ze względu na zabójcze promienie o krótkiej fali.

Natomiast istnieje możliwość przewędrowania bakterii na Ziemię we wnętrzu dużych meteorytów. W nich bakterie mogłyby łatwo uchronić się od szkodliwego promieniowania. Przypuszczenie to znajduje potwierdzenie w fakcie, że opisano już szereg meteorytów zawierających oprócz żelaza i niklu krzemiany oraz skały analogiczne do skał i kamieni istniejących na Ziemi (oliwin). Przypuszczenie to potwierdzone jest również przez istnienie ciemnych satelitów gwiazd o budowie analogicznej do Ziemi, i to zarówno jej wnętrza (żelazo i nikiel) jako też zewnętrznej skorupy (skały i kamienia). Badania chemiczne meteorytów nie wykazały w nich żadnych pierwiastków chemicznych nieznanych na Ziemi. Natomiast z istniejących na Ziemi pierwiastków nie wykazano w meteorytach jedynie pierwiastków 85 i 87 (wg. tabl. Mendelejewa).

Wśród wielu meteorytów, które spadły na Ziemię, opisano kilkanaście, zawierających związki organiczne. W okolicy miasta Kaba-na Węgrzech spadł w roku 1857 aerolit (meteoryt kamienny), w którym stwierdzono obecność substancji zbliżonej do wosku ziemnego (ozokerytu). Jeden z nich badany przez chemika Cloir jakoby zawierał próchnicę (huminę). W kilku wypadkach znaleziono w meteorytach węgiel bezpostaciowy, który powstaje tylko z substancyj organicznych, w innych znaleziono węglowodany, również pochodzenia organicznego.

Wiadomo obecnie, że węgiel kamienny, ropa naftowa, wosk ziemny, substancje bitumiczne są wytworem działalności istot żywych, przede wszystkim bakterii. Jeżeli zatem substancje te znajdujemy w meteorytach, pochodzących z przestrzeni międzygwiezdnej, to nasuwa się logiczny wniosek, że tam gdzieś we wszechświecie są stworzenia analogiczne do istniejących na ziemi. Należałoby, moim zdaniem, zbadać dokładnie przez paleontologów meteoryty węgliste, czy znajdą się w nich szczątki zwierząt lub roślin. Jeśli tak, to sprawa byłaby załatwiona, a jeżeli nie znajdzie się nic, to nie znaczy, że tych szczątków tam nie ma, ale może trzeba badać inaczej, np. mikroskopem zwvkłym czy też elektronowym. Sądzę, że sowieccy uczeni dokonają tego, mają bowiem w swych bogatych muzeach wiele tego rodzaju meteorytów.

Czy bakterie mogłyby przywędrować na Ziemię? Wędrówka we wnętrzu meteorytów chroniłaby je w zupełności przed szkodliwymi promieniami. Powstaje pytanie, jaka temperatura panuje w przestrzeniach międzygwiezdnych. Prawdopodobnie jest ona niska, może bliska bezwzględnemu zeru. Ale i fakt, że meteoryty zawierają substancje organiczne, dowodzi, że temperatura w ich wnętrzu nie była wysoka, albowiem wówczas substancje organiczne uległyby zniszczeniu. Z chwilą gdy meteoryt wpada w atmosferę ziemską, zaczyna się mocno ogrzewać wskutek tarcia o atmosferę. Meteoryt biegnący z prędkością od 40 do 70 km/sek. przebiega atmosferę ziemską w ciągu kilku sekund i ogrzewa się jedynie powierzchownie. Dowodzi tego meteoryt zwany Darmsolskim, który spądł w Indiach w roku 1850. Po odkopaniu go stwierdzono, że dookoła niego jest lód. Czyli że temperatura wnętrza tego rodzaju meteorytu jest niska — poniżej zera stopni.